Zmieniłam zdanie.
Nie będzie żadnych diet. Boję się, że znów w to wpadnę, że znów się pogubię. Nie mam na to teraz głowy.
A tak szczerze? To nie jest tak, ze całkowicie nie akceptuję swojego ciała. Owszem, nie uwielbiam go, nienawidzę brzucha i ud, ale to nie w tym problem. Pójdę do psychologa, może mi coś doradzi. A tymczasem myślenie o dietach znika.
Przepraszam, musiałam to z siebie wyrzucić...
Kamień z serca... Jestem z Ciebie dumna :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Myślę, że psycholog mógłby Ci pomóc :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i jestem z Ciebie dumna!